NIEDZIELA.NL
FAQ   Grupy  Rejestracja  Zaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Laos - wrażenia
Autor Wiadomość
jso 
Gaduła nad gadułami :-)


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 963
Skąd: Amsterdam
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 12:15 pm   Laos - wrażenia

Obiecałem wcześniej opisać wrażenia. Nie mam teraz "przy sobie" zdjęć, ale może wrzucę jakieś na dniach. Do rzeczy..

Zobaczenie Laosu było moim marzeniem numer 1 w ciągu ostatnich kilku lat. Poleciałem na początku listopada, na 2 tygodnie, z dość intensywnym planem zobaczenia tylko północy kraju. Trasa podróży to kolejno:
1. przylot do Luang Prabang (miasto wpisane na listę UNESCO)
2. kolejnego dnia rano od razu jazda autokarem do Luang Namtha i tam spędzić kilka dni
3. autokarem do Muang Sing i kilka dni
4. łodzią do Muang Ngoi Nua i 2 dni
5. łodzią do Luang Prabang i zwiedzanie miasta aż do końca pobytu
Plan zrealizowałem bez żadnych odstępstw. Liczyłem na jakieś przygody, a nie było żadnych, podróżowało się banalnie łatwo, powiedziałbym "zbyt" łatwo. Jedyna ciekawa historia to jak jechałem autobusem i facet wbijał we mnie swój wielki telefon komórkowy, który miał zaczepiony na pasku. Dopiero na którymś postoju zobaczyłem, że to był... pistolet. To taki ochroniarz autobusu. Zawiodłem się na przyrodzie. Liczyłem, że to będzie kraj, w którym natura otacza ludzi, widok z samolotu to niby potwierdzał, ale w praktyce przyroda jest pozamykana w rezerwatach, a to co z samolotu wydawało się niekończącymi się lasami okazało się być uprawami drzew kauczukowych. Ludzie dość zamknięci, ale za to było bezpiecznie. Raz czułem się tylko zagrożony jak mój przewodnik zaprosił mnie do baru karaoke, który okazał się zwykłą dyskoteką i miałem tam wrażenie, że mi obmacują spodnie aby znaleźć portfel. Na szczęście okazałem się być tylko jeleniem do płacenia za piwo. Ciekawe były wioski, prawie wszystkie chaty bambusowe, jak na jakimś filmie o wojnie w Wietnamie z lat 50-tych. Cywilizacja jednak wchodzi tam wielkimi krokami i na każdym kroku można się natknąć na Chińczyków realizujących swoim ciężkim sprzętem różnorakie inwestycje. Turystów od cholery i jeszcze trochę. W całym Luang Prabang zagęszczenie turystów było takie jak w centrum Amsterdamu. W Muang Sing bardzo trudno znaleźć wolny pokój, tak to zawalone turystami. Generalnie jestem zawiedziony do tego stopnia, że brakuje mi już motywacji do odwiedzenia kolejnych miejsc z mojej listy marzeń (czyli Machu Picchu, słone jezioro w Boliwii i Cinque Terre we Włoszech). Zdjęcia są piękne i robią wrażenie, ale nie korelują z moimi odczuciami zawodu. Do tego stopnia, że po 10 dniach nudziłem się i liczyłem tylko dni do powrotu.
Ah, jeszcze odnośnie mnichów buddyjskich. Miałem nadzieję, że to będą mądrzy ludzie, filozofowie, a okazuje się, że prawie każdy buddysta w ciągu życia idzie do zakonu, często nawet na kilka m-cy czy nawet 2 tygodnie. Także to żadna droga życia, a jedynie chwilowy rytuał. Dużo z tych mnichów ma kilkanaście lat i raz natknąłem się na kafejkę internetową przeżywającą akurat oblężenie mnichów. Każdy siedział przed komputerem w wielkich słuchawkach, co od razu mi się skojarzyło z polskimi gimbusami siedzącymi w kafejkach i grającymi w strzelanki. Jedynie inaczej ubrani. Mój przewodnik był mnichem aż 5 lat, ale ogłady czy mądrości wcale nie miał. Jak poszliśmy na to "karaoke" to podrywał wszystko co się ruszało i natarczywie zachęcał dziewczyny i kelnerki do picia z nim piwa. Co do piwa, mają tam tylko 1 - Beerlao. Jest dobre (choć przereklamowane wśród turystów), ale poza standardową butelką jasnego o pojemności 0.64l mają też małe ciemne 0.33l, trudniejsze do kupienia. To ciemne to było absolutnie najlepsze piwo jakie piłem w życiu. Ah, niektórzy turyści doprowadzali mnie do obłędu. Dajmy na to jest świątynia o powierzchni 4 m^2, a tam modli się buddyjka na środku podłogi. To turysta wchodzi tam i jej przeszkadza bo musi przecież zrobić dokumentację w postaci zdjęcia. Nic, że wnętrze nie było ciekawe, ale 90% turystów pracuje chyba dla National Geographic i nosi wielkie profesjonalne armaty, a większość rzeczy oglądają tylko przez ekran LCD tej armaty. I taki jegomość pakuje się do świątyni, staje przed klęczącą babką tak, że jego dupa jest tuż przed jej twarzą, bo on musi zrobić super zdjęcie. Takie coś było nagminne. Albo robienie też zdjęć ludziom bez pytania ich o zgodę. Ci Laotańczycy muszą się chyba czuć jak fotografowane zwierzęta w dziczy, gdzie ktoś podchodzi i wali zdjęcie armatą i się nie odzywa, żeby przypadkiem nie wypłoszyć. Albo może się zastanawiają czy to co robią jest tak głupie i niezwykłe, że trzeba to sfotografować.

[ Dodano: Czw Sty 27, 2011 1:23 pm ]
Jeszcze o mojej książce-przewodniku. Posługiwałem się przewodnikiem z Lonely Planet, z nim też zaplanowałem sobie przebieg podróży. W efekcie gdziekolwiek się nie ruszyłem tam widziałem stada ludzi trzymających w ręku tę samą książkę. Na przyszłość będę robił jak moja koleżanka z pracy - kupować tylko bilet na samolot, a reszty dowiadywać się na miejscu od lokalnych - więcej interakcji, większa szansa zobaczyć coś autentycznego, a nie nastawionego na turystów pana w budce z biletami.
_________________
Dumny Polak
 
 
.:Paco:. 
Gaduła nad gadułami :-)

Pomógł: 8 razy
Wiek: 42
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 583
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 4:36 pm   

taa...tez lubie takie wyjazdy ale 3 lata juz namawiam narzeczona na wyjazd do Indii
 
 
jagodka 
Gaduła nad gadułami :-)
zona udomowiona


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2010
Posty: 601
Skąd: HAGA
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 5:51 pm   

Paco, moze ona nie chce jechac do Indii ;) moze zasugeruj Tajlandie

Jso fajnie jest poczytac o wrazeniach, ciekawa jestem zdjec :)
 
 
jso 
Gaduła nad gadułami :-)


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 963
Skąd: Amsterdam
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 8:24 pm   

Wrzuciłem parę zdjęć TUTAJ (kliknąć na "TUTAJ" - nieodwiedzone linki na tym forum mają ten sam kolor co zwykły tekst i są słabo widoczne)
_________________
Dumny Polak
 
 
Mucha_75 
Gaduła nad gadułami :-)
Mucha

Pomógł: 13 razy
Wiek: 48
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 624
Skąd: Schiedam, GA
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 8:29 pm   

No no, pozazdroscić :) Akurat w tamte rejony swiata też mnie zawsze ciągnęło, jak na razie mam tylko na rozkładzie południowe Indie i Sri Lankę.
 
 
.:Paco:. 
Gaduła nad gadułami :-)

Pomógł: 8 razy
Wiek: 42
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 583
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 9:23 pm   

jso napisał/a:
Paco, moze ona nie chce jechac do Indii ;) moze zasugeruj Tajlandie


mowi,ze sie boi...

jso fajnie opisane....wlasnie niekiedy jest tak,ze chces miec podroz planujesz cala i wtedy jestes zawiedziony bo ma sie spore oczekiwania ja czesto jezdze na spontant choc mysle,ze kierunek Azja tez bym dkoladnie zaplanowal z powodu jezyka czy kultury....
 
 
guust 
Gaduła nad gadułami :-)

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 546
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 3:13 pm   

jso, fotki ladnie sie prezentuja... ja w tym roku tez sie przymierzam do zwiedzania Azji (Rosja, Mongolia, Chiny) ... dobrze ze zaznaczyles 'problem przewodnikow' - bardzo cenna informacja :039:
 
 
jagodka 
Gaduła nad gadułami :-)
zona udomowiona


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2010
Posty: 601
Skąd: HAGA
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 6:31 pm   

Jak ja bym guust chciala z Toba do tej Rosji i Mongolii pojechac :)
Kiedys maz mial propozycje pracy w Baku i juz sie na to cieszylam
 
 
Beny.rac 
MODERATOR

Pomógł: 20 razy
Wiek: 34
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 1906
Skąd: Flevoland/SRC(PL)
Wysłany: Pon Lut 07, 2011 3:21 pm   

Witam,
Zdjęcia wyglądają rewelacyjnie ... :083:

Nie bałeś sie jechać w temate rejony ???( jak patrze na te zdjęcia to mam film przed oczami o turystach którzy pojechali chyba do indi i zostali porwani i sprzedani jako dawcy narządów... wiem wiem mam fantazje ale powaznie tak mi sie skojarzyło ... :119: )

Można spytać jaki koszt takiej wycieczki ???
Pozdrooo
_________________
„Jest ,mnóstwo ludzi na świecie , którzy powiedza Ci , ze nie możesz tego osiągnąć . A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć „to patrz „ …
 
 
jso 
Gaduła nad gadułami :-)


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 963
Skąd: Amsterdam
Wysłany: Pon Lut 07, 2011 4:12 pm   

Nieco się bałem, ale z tego co czytałem wcześniej to bardzo bezpieczny rejon nawet dla samotnie podróżójących kobiet (i takowe widziałem na miejscu), więc bardziej przerażała mnie wizja spóźnienia się na łączący lot niż fizyczne bezpieczeństwo na miejscu. Będąc już na miejscu wszędzie czułem się bezpiecznie za wyjątkiem tej dyskoteki karaoke, o której wcześniej pisałem.

Na koszty podróży składały się:
- przeloty 1200e, wszystkie połącznia z europy mają przesiadkę w Bangkoku lub Hanoi
- ubezpieczenie 60e
- szczepienia, już nie pamiętam, bo większość miałem już wcześniej, ale w sumie myślę, że poniżej 150e
- bilety autobusowe na miejscu, tuk-tuki itp to będzie coś ok. 60e
- hostele:
a) 5USD to skrajnie tanio, spałem tak 1 noc, bambusowa chatka z miejscem tylko na łóżko, prawie brak miejsca na postawienie butów koło łóżka, brak okien, generalnie bardzo ciasno. Łazienka dzielona z zimną wodą .
b) 10USD to mediana z ciepłą lub zimną wodą (w miastach ciepła, na wsiach zawsze zimna), łazienką własną lub dzieloną, brak klimy, ale za to wiatrak (w tamtej porze absolutnie wystarczający). W takich najczęściej spałem
c) 40USD to skrajnie drogo. Raz nocowałem w takim, był wypasiony, ale były w nim mrówki (zwalczyłem je antykomarowym sprayem), gekony (nic nie szkodliwe), a ponadto pająk, który wyglądał bardziej jadowito niż europejskie. Nie udało mi się go zabić, więc spałem z nim w domku (ja pod moskitierą :-P )
Obecność hostelu na liście w książce przewodniku podnosiła cenę.
- jedzenie na miejscu bardzo tanio. Najtańszy posiłek to "zupa" z makaronem. Piszę w cudzysłowie, bo taka zupa to głównie makaron, mięso i warzywa, a wody trochę mniej, także na obiad to mogło wystarczyć. Koszt tego to 0.20 centów i to najtańszy rodzaj posiłku. W restauracji obiad taki, że niczego sobie nie odmawiałeś to 3-4 euro. Piwo 1e
- pranie - 1e/1kg
- leki antymalaryczne to spory wydatek, około 100-150e. Jadąc na dłużej koszt wzrasta proporcjonalnie do liczby dni
- sprzętu miałem bardzo niewiele (brałem plecak 25l), więc kupiłem tylko chyba worki kompresujące (chyba 10e), prześcieradło do śpiwora (20e) i spodnie z odpinanymi nogawkami (znalazłem w Decathlonie za 40e, ale wcześniej patrzyłem w Bever i tam ceny 70e-200e)

W niektórych miejscach bilety wstępu, nie pamiętam konkretnie, ale niewielkie ceny. Także główny wydatek to przelot, a reszta to niewiele.
_________________
Dumny Polak
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group