NIEDZIELA.NL
FAQ   Grupy  Rejestracja  Zaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak dlugo trzeba aby zaczac rozumiec/mowic po holendersku?
Autor Wiadomość
mroweczka 
Gaduła


Pomogła: 2 razy
Wiek: 38
Dołączyła: 18 Cze 2007
Posty: 192
Skąd: Loenen aan de Vecht
Wysłany: Czw Wrz 20, 2007 3:57 pm   

Ja chodzilam na kurs z ktorego tak naprawde nic innego nie wynislam jak dyplomu wypisanego z bledem :? ale duzo dalo mi czytanie ksiazek dla dzieci bo wiedzialam jak wypowiedziec slowo a nie znalam pisowni i takie codzienne rozmowy z dzieciakami przy obiedzie, zabawa itp Ja uczylam ich polskiego a oni mnie holenderskeigo. Na jakims poziomie lyklam tego jezyka, ale ze moj facet jest tu juz 17 lat obiecal mi pomoc..wiec zrezygnowalam z kursu jezyka....tylko ze tak naprawde dostalam tylko 2 lekcje bo ciagle sie wykreca brakiem czasu :? i na kolejne sie nie zanosi :? ......A szkoda bo zawsze to kasa w kieszeni i lepiej by wytlumaczyl jak w szkole..
_________________
You can't stop me
You can't break me
You can't reach me
You can't see me
You can try all you can
But you'll never defeat me!
 
 
 
Magda W 
Gaduła nad gadułami :-)

Pomogła: 3 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 09 Lut 2007
Posty: 553
Skąd: Zoetermeer / Gdynia
Wysłany: Czw Wrz 20, 2007 4:36 pm   

A ja mam nadzieje ze jak moja corcia pojdzie do szkoly to razem z nia bedziemy uczyly sie jeyka duzo rozumiem jednak mowa i wypowiadanie sie po holendersku nie jest moja mocna strona . A bardzo bym chciala bez skrepowania sobie porozmawiac w Pl czesto lubialam porozmawiac z nieznajomymi ludzmi w sklepie czy na ulicy a tu musze jeszcze troszke poczekac i byc wolnym sluchaczem holenderskiej tv : :oops:
_________________
Życie jest za krótkie żeby pić marne wino
Życie jest za krótkie by miłości dać zginąć
Życie jest za krótkie żeby się nie spieszyć
Życie jest za krótkie by się nim nie cieszyć
 
 
dloszczykow
Poczatkujacy

Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 7
Skąd: Głogów/Wrocław/Haga
Wysłany: Pią Lis 16, 2007 1:27 pm   

Witam!

Przeczytałam Twoje wrażenia z ogoromnym zaciekawieniem, z dużym zainteresowaniem weszłam na strone internetowa. Przeczytalam program, oferte jeszcze bardziej się "nakręciłam" na tak Nio i doszłam do ceny...i tu mój zapał opadł. Bo cena kursu to 2,500 euro za tydzien + koszty zakwaterowania i wyżywienia...mam nadzieję, ze kiedyś będzie mnie na to stać bo bardzo chciałabym sama to przeżyć.

Pozdrawiam gorąco
Dorota

UP napisał/a:
Moge cos napisac o moich doswiadczeniach w REGINA COELI tyle ze to bylo kilkanascie lat temu. Od tego czasu wiele sie zmienilo, maja nowy budynek, nowe programy komputerowe i.t.d. Poza tym to tylko moje subiektywne wspomnienia. Pojechalam do Vught z dobrym niemieckim i podstawami niderlandzkiego (jeszcze w Polsce przerobilam ksiazke Mowimy po niderlandzku - wtedy byl to chyba jedyny podrecznik do nauki niderlandzkiego dla polskojezycznych). Na wstepie zrobiono mi test zeby okreslic moj poziom niderlandzkiego. Wyniki byly dobre. Dostalam teczke z programem na 2 tygodnie. Codziennie mialam cztery indywidualne lekcje z czterema roznymi docentkami. Kazda meczyla mnie ok. godziny i zadawala prace domowa. Po krotkiej przerwie przychodzila nastepna swieza i wypoczeta i maglowala mnie dalej, potem przerwa na lunch (super jedzenie, kucharz ktory gotuje tez dla rodziny krolewskiej i takie tam bajery, towarzystwo przy stole miedzynarodowe i uczace sie roznych jezykow, ogolnie wiecznie usmiechnieci ludzie sukcesu) Po przerwie jeszcze dwie swieze, wypoczete i usmiechniete a ja coraz bardziej padnieta.
O ile pamietam kazda docentka miala swoja specjalizacje. Tak wiec jedna zameczala cie gramatyka, nastepna wymowa i slownictwem, jeszcze inna konwersacja a ostatnia pisaniem dlugich tekstow i ortografia. Ok.16.30 bylam wolna od docentek i moglam zaczac odrabianie pracy domowej. Spora czesc robilo sie na komputerach, wiec tam spedzalam czas do diner.
Potem znowu jedzonko i wieczorem mozna bylo sie jeszcze uczyc w instytucie np. talenpracticum ale nie pamietam juz do ktorej godziny. Mnie zostawala jeszcze praca domowa, ktora zabieralam do domu. Mieszkalam na kwaterze u rodziny holenderskiej, ktora chciala co wieczor ze mna konwersowac i oceniac moje postepy. Wypijalam z nimi grzecznie kawe po czym usprawiedliwiajac sie ogromem zadan domowych przenosilam sie do mojej sypialni i wkuwalam do ok 1:00 w nocy. Wstawac nie trzeba bylo wczesnie bo zajecia zaczynaly sie po 9:00. Sniadanie rano w instytucie mozna bylo zjesc w biegu, niektorzy opuszczali. Byly jeszcze przerwy na kawe ok 10.30 i herbate 15.30. Po trzech dniach chcialam stamtad uciec, czulam sie otepiala ze zmeczenia, balam ze nie wytrzymam tego tempa albo zwariuje bo zauwazylam ze nie mysle po polsku, ze wlasciwie wogole nie mysle. Dobijalo mnie towarzystwo usmiechnietych, pelnych optymizmu ludzi. Ludzi zachowujacych sie tak jakby przychodzila im ta nauka bez najmniejszego wysilku, jakby byli na wakacjach. Duzo energii tracilam na przystosowanie sie do tego towarzystwa na ile to bylo konieczne. Konwersacji przy stole nie udalo sie uniknac a pytania zadawano mi takie ze i po polsku nie umialabym odpowiedziec nie zastanawiajac sie dluzej. Na to oczywiscie nikt nie czekal. Ratowalam sie niemieckim; szczesliwie nie musialam sie go wstydzic. Angielski rozumialam co dawalam do zrozumienia nonwerbalnie ale z mowieniem wolalam sie nie wychylac na francuski i hiszpanski nie reagowalam w koncu nie wszystko trzeba umiec. Upewniwszy sie ze nie ma w okolicy zadnych slowianskich braci oznajmilam ze wladam biegle rosyjskim. Kilkuminutowe milczenie przy stole zdefiniowalam na potrzeby wlasne jako "zdumione uznanie". Tak wiec po trzech dniach mialam dosyc i zalowalam ze sie tam znalazlam. Po zastanowieniu sie doszlam do wniosku ze wydanych pieniedzy i tak mi pewnie nie zwroca wiec trzeba zostac i nauczyc sie chociaz tyle ile potrafie.
Po nastepnych kilku dniach poczulam ze wchodze w ten rytm, bylam mniej zmeczona i zaczynalam dostrzegac ze robie zaskakujace mnie sama postepy. Z radoscia stwierdzilam tez ze rozesmiane do tej pory towarzystwo zaczyna bledziutko wygladac a przed weekendem juz sie nikomu nic mowic nie chcialo. Normalnie nie przepadam za slodyczami, tam wtedy zjadalam codziennie dwie tabliczki czekolady. Pamietam jeszcze taki sloneczny dzien siedzialam na tarasie z kawa i Australijczykiem. Rozgladalam sie wokol (a to byly czasy kiedy Polska roznila sie bardzo od zachodu i takie obrazki jakie mnie otaczaly znalam tylko z amerykanskich filmow) i moja obecnosc tam wydala mi sie nierealna, uszczypnelam sie - nie snilam. Pomyslalam tylko wtedy ze jezeli ten luksus trzeba oplacac takim zmeczeniem to ja nie wiem czy chce i pomyslalam jeszcze ze to zmeczenie i taki wysilek sa potrzebne zeby czlowiekowi "palma nie odbila" od luksusu, ze to w koncu nic wiecej jak warunek konieczny do tak intensywnego funkcjonowania.
Po dwoch tygodniach opuscilam Vught, jechalam do domu autostrada przez Brabancje i byl to jeden z tych dni ktorych sie nigdy nie zapomina. Tak jakby sie odkrylo piekno swiata na nowo. Swiecilo slonce i pachnialo lato. Zatrzymalam sie na stacji benzynowej, kupilam gazete (pierwszy raz kupilam wtedy w Holandii gazete bo chcialam i uwazalam ze potrafie ja przeczytac) Potem mialam dwa miesiace na powtorzenie i ugruntowanie wiedzy samodzielnie a jesienia wrocilam jeszcze na tydzien do Vught na powtorke, lekture dodatkowa i "rady na przyszlosc". To tyle moich wrazen.
Na koniec chcialabym powiedziec ze ten kurs daje bardzo solidne podstawy Jezyka. Ile sie nauczysz zalezy od tego ile juz umiesz przychodzac tam i jak szybko potrafisz sie uczyc. Program jest niemal codziennie dostosowywany do twoich postepow. Masz gorszy dzien - powtorka. Przyswoisz dany rozdzial szybko - dostaniesz dodatkowe materialy. Jedno jest pewne czasu sie tam nie marnuje i wcisna ci do glowy ile sie tylko da. Ale zeby jezyk stal sie naprawde "Twoim" trzeba potem lat praktyki w codziennych sytuacjach w zyciu, w pracy. Kurs w Regina Coeli daje mocny i trwaly fundament. Jeden zbuduje na nim ...... a inny ....... . Co kto lubi :D
 
 
 
dloszczykow
Poczatkujacy

Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 7
Skąd: Głogów/Wrocław/Haga
Wysłany: Pią Lis 16, 2007 1:28 pm   

Witam!

Droga Up! Przeczytałam Twoje wrażenia z ogoromnym zaciekawieniem, z dużym zainteresowaniem weszłam na strone internetowa. Przeczytalam program, oferte jeszcze bardziej się "nakręciłam" na tak Nio i doszłam do ceny...i tu mój zapał opadł. Bo cena kursu to 2,500 euro za tydzien + koszty zakwaterowania i wyżywienia...mam nadzieję, ze kiedyś będzie mnie na to stać bo bardzo chciałabym sama to przeżyć.

Pozdrawiam gorąco
Dorota
 
 
 
bmw318i
Poczatkujacy

Dołączył: 19 Lis 2007
Posty: 2
Wysłany: Sob Lis 24, 2007 8:01 pm   

witan serdecznie, od stycznia che pojsc do szkoly j hol. czy moglby mi ktos polecis jakas szkole w rotterdamie? za wszelkie info bede niezzmiernie wdzieczny :D pozdr
_________________
nawet papier toaletowy wie ze zeby zyc trzeba sie rozwijac :D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group