Mart2008
Poczatkujacy
Dołączył: 29 Sty 2008 Posty: 6
|
Wysłany: Nie Gru 27, 2009 9:18 am ANEKE Holenderka Zakochana w Polaku.
|
|
|
Kiedys piusałem już tu o mojej babci.
Teraz dodaje tu artykuł napisany przezemnie ktory kiedys ukazała się na portalu INTERIA .pl
Aneke z siostrą 1937r / fot. archiwum rodzinne
Historia Aneke, która w 1947 roku przyjechała z Holandii na Śląsk i do dzisiaj mieszka w Tychach.
1927 rok. Powstaje Amerykańska Akademia Filmowa, Paul Doumer zostaje wybrany prezydentem Francji, kończy się wojna domowa w Nikaragui, Mazurek Dąbrowskiego staje się oficjalnie Hymnem Polski, a Niemcy przystępują do Międzynarodowego Trybunału Rozjemczego w Hadze.
Właśnie w Hadze w 1927 roku urodziła się Aneke, w ostatni dzień lipca. Właśnie tego dnia zaczyna się Wielka Historia Życia Aneke i jej rodziny. Jej rodzice Jan i Jakuba byli szczęśliwi z narodzin córeczki...
Jej historia
Długo myślałem, czy zdołam napisać coś, co udokumentuje historię mojej rodziny, a przede wszystkim życie mojej babci. Nie wiem, czy będzie dzieło, ale nawet na to nie liczę. Chcę w prosty sposób opisać to, co przeżyła moja rodzina przez 82 lata. Jestem wnukiem Aneke i postaram się najlepiej jak umiem opisać jej życie.
1927 rok. Koniec lipca, Haga. Na Sumatrastraat*, Wielki Dzień, ponieważ rodzi się kolejne dziecko Jacoby i Jana Dudink. Sąsiedzi tylko czekają aż Jan wyjdzie z domu i powiadomi ich, czy jest dziewczynka, czy może chłopiec. Późnym popołudniem z domu wybiega szczęśliwy Jan i krzyczy radośnie: "Zostałem ojcem! Narodziła się nam Aneke!"
Na początku rodzinie Dudink nie było łatwo, bo Jan pracował, a Jacoba opiekowała się maleńką Aneke i dwuletnim Crysem. 1929 rok. Początek roku, Haga. Na świat przychodzi drugi brat Aneke. Mijają dni, lata, miesiące. Trzy lata później rodzi się Betsy, siostra Aneke. Nadchodzą kruche lata w Holandii. Coraz głośniej mieszkańcy mówią o wojnie, z lękiem zastanawiają się, co będzie, jeśli Hitler zaatakuje Holandię.
Aneke kończy 13 lat i z okazji Dnia Królewskiego dostaje szansę wystąpienia przed Królową Holandii. Przejęta Ani* wychodzi na scenę wraz z innymi dziewczynkami, już mają śpiewać i nagle Ani dostaje krwotoku z nosa tak silnego, że koleżanka przewozi ją na rowerze do szpitala.
- Już wszystko w porządku - mówi Aneke swoim rodzicom, którzy przyszli do szpitala.
"Będzie wojna, będzie wojna!"
Wracając z obozu z grupą harcerzy wczesną jesienią 1939 roku, Aneke usłyszała w pociągu, że na wschodzie Europy wojna się już rozpoczęła. Już wtedy wróciła do domu strasznie wystraszona, wiedząc, że prędzej czy później niemieckie wojska uderzą w Holandię. Mijały dni, miesiące. Do Holandii nadciągał wielki kryzys. Ludzie coraz częściej chorowali z powodu biedy, którą powodował wybuch wojny w Europie.
Na początku maja 1940 roku niemieckie wojska zaatakowały również Holandię. Holendrzy uciekali do schronień przed wojną. Aneke wraz ze swoimi rodzicami i rodzeństwem schowali się w piwnicy swojego domu.
Całej rodzinie było ciężko, godzina policyjna obowiązywała od późnego popołudnia do wczesnego ranka następnego dnia. Rodzina Dudink miała nadzieję, że przetrwa tę wojnę i będzie dalej żyć szczęśliwie. Dramat zaczął się, gdy Krys, brat Aneke, dowiedział się, że musi wyjechać do obozu pracy w Niemczech.
Ani powiedziała do Krysa: "Krysie! Ucieknij przez okno na pierwszym piętrze!", ale on odmówił. Zabrano go z domu i wywieziono do obozu. Matka Ani dowiedziała się, że jest w ciąży. W domu Aneke było coraz gorzej, młodsza siostra Aneke, Betsi, walczyła z chorobą. Cierpiała na silne zapalenie nerek. W marcu 1942 na świat przyszła kolejna siostra Aneke - Cania. Matka Aneke dowiedziała się, że jej córka jest chora na żółtaczkę, w czasie wojny ta choroba był bardzo niebezpieczna.
Aneke leczona była w domu, bo szpitale przeznaczone były tylko dla Niemców, leczono tam tylko wojskowych. Udało się jej wyjść z choroby. Ale to nie koniec nieszczęść w tej holenderskiej rodzinie...
W połowie maja 1942 roku umarła Betsi. Później rodzina dowiedziała się, że prawdopodobnie ich syn nie żyje. Uciekł z obozu. Złapano go na granicy Szwecji i musiał wrócić do obozu, gdzie prawdopodobnie umarł z przemęczenia. Rodzina nie mogła jednak zrobić pogrzebu, bo nie wydano im ciała Krysa.
Aneke ciężko to przeżyła...
II wojna światowa niszczyła wszystko, co napotkała na swej drodze. Ginęli niewinni ludzie - albo z głodu i różnych chorób, albo zabijali ich żołnierze niemieccy. Wtedy nikt nie wierzył, że to się kiedyś może skończyć. Hitler miał władzę nad światem, ofiarami jego niszczycielskiego planu były miliony ludzi.
Aneke przez wojnę straciła brata, który zginął za ojczyznę, jej młodsza siostra straciła życie przez chorobę. W czasie tej wojny Aneke chodziła na zajęcia taneczne, tam ćwiczyła standardy taneczne: walc wiedeński, tango. Zbliżał się koniec wojny...
Wyczerpani rodzice Ani mieli bardzo zniszczone żołądki poprzez to, co jedli - często rodzina musiała jeść łupiny z ziemniaków, bo nic innego nie było. Po wszystkich nieszczęściach przyszedł czas na szczęście?
10 Maja 1945
Piękny poranek w Holandii. Zdawałoby się, że kolejny dzień wojny, ludzie wychodzą na ulice, a nad nimi latają amerykańskie i kanadyjskie samoloty, z których żołnierze wyrzucają informację: "Holandia została wyzwolona przez wojska amerykańskie i kanadyjskie!"
Po chwili dosłownie "spadały z nieba" paczki z żywnością i lekarstwami - dary od Amerykanów. Wieczorem ludzie ponownie zbierali się na ulicach, by uczcić wyzwolenie. Spacerując Sumatrastraat można było spotkać co chwilę grupki amerykańskich żołnierzy, którym dziękowali Holendrzy. Mieszkańcy Hagi organizowali festyny co dzień w innej dzielnicy. Na jeden z takich festynów wybrała się Aneke, która chciała wreszcie odżyć po stracie swojego rodzeństwa...
Razem z koleżankami poznała kilka nowych osób, a wśród nich był Bernard, młody Polak, który w czasie wojny uciekł z ojczyzny, by ukrywać się przed niemieckimi wojskami. Ukrywał się w domu polskich emigrantów na południu Holandii, z upływem czasu przemieszczał się na północ, docierając do Hagi. Nie wiem, czy to była miłość od pierwszego wejrzenia, ale na pewno już wtedy między nimi coś zaiskrzyło.
Bernard i jego kolega postanowili nauczyć Aneke i jej koleżankę słynnego polskiego tańca, czyli krakowiaka. Ale żeby na tańcu się nie skończyło, postanowili przygotować krakowskie ubiory. I wtedy podczas kolejnego festynu z okazji wyzwolenia Holandii, niczym karnawał w Rio, Holendzy tańczyli i radowali się z ich upragnionej wolności.
Wśród nich Bernard i Aneke tańczyli krakowiaka
Bernard w czasie wojny też swoje wycierpiał, został wysłany do niemieckiego obozu pracy. W czasie postoju pociągu, on i kilkunastu innych mężczyzn postanowiło uciec. Ucieczka była udana, trafił najpierw na plebanię do holenderskiego kapłana, tam w piwnicy ukrywał się, a dwa lata później przeniósł się do polskich emigrantów, jak wspominałem już w poprzedniej części.
Zaczęła się bliższa znajomość Bernarda i Ani. Dzięki temu, że Bernard nauczył Aneke krakowiaka, zaczęli jeździć z miasta do miasta z pokazem tego tańca. I... zakochali się w sobie.
Z czasem wszystko wracało do normy po największym horrorze świata. Bernard z Aneke poświęcali dla siebie coraz więcej czasu. Radując się życiem, w końcu postanowili być razem.
Zbliżał się konie roku i Aneke dowiedziała się, że jest w ciąży. Byli przeszczęśliwi, że będą mieć wspólne dziecko. Na początku 1946 matka Aneke dowiedziała się, że też jest w ciąży!
Rodzice Aneke dowiedzieli się, że z mieszkania naprzeciwko ich domu wyprowadzają się dwie Żydówki, postanowili więc, że spróbują załatwić to mieszkanie dla Aneke i Bernarda. Udało się! Ani i Bernard wreszcie będą mieć swoje pierwsze samodzielne mieszkanie. Znajdowało się ono w szeregowcu, przy tej samej ulicy, co dom rodzinny Aneke. Zakochana w sobie para zaplanowała ślub w kościele JacobsKerk w Hadze w Maju.
29 maja 1946
Nadszedł wielki dzień dla związku Aneke Dudink i Bernarda Komendera. Na ceremonię ślubną para szła kilka kilometrów do kościoła z urzędu, towarzyszyli im świadkowie: sąsiedzi, którzy byli protestantami. W wielkiej chwili Ankeke i Bernarda nie brała udziału rodzina, ponieważ do kościoła było daleko. Matka Aneke w domu przygotowywała uroczysty obiad.
Wczesny poranek 20 czerwca 1946. Była to chyba godzina szósta, gdy na świat przyszło pierwsze dziecko Ani i Bernarda. "Urodziła się dziewczynka" - powiedział zadowolony do swoich teściów.
Na początku października urodziła się córka Jana i Jacoby. Postanowili nazwać ją na cześć zmarłej córki - Betsy.
Bernard postanowił napisać list do swojej rodziny do Polski:
"Kochani rodzice...
Tu w Holandii znalazłem miłość swojego życia - jest nią Aneke! Urodziła nam się córeczka Wanda!"
Po kilku tygodniach Bernard dostał odpowiedź na jego list od brata:
"Kochany Bernardzie... Cieszymy się z twojego szczęścia. Gratulujemy Ci córeczki i zapraszamy Cię tu do nas, do Polski! Jeśli przyjedziesz tu z twoją żoną i dzieckiem, obiecuję Ci, że dostaniesz dom, w którym będziecie mogli zamieszkać!".
Rodzice Bernarda mieszkali w Polsce na Śląsku, w miejscowości Imielin.
Holandia szybko odżyła po wojnie...
Bernard już znał swój cel, chciał ze swoją rodziną wyjechać do swojej ojczyzny. Trudno było mu jednak przekonać Aneke, by zamieszkać na stałe w Polsce. Aneke nie była zadowolona z tego wyjazdu, rodzice Ani, gdy się dowiedzieli, że chce wyjechać z Holandii, bardzo się na nią obrazili.
Ona sama robiła wszystko, by Bernard zmienił zdanie, ale nic z tego - on był tak wniebowzięty, że nic ani nikt by go nie przekonał do zmiany zdania. Jednak z trudem było im uzbierać potrzebną kwotę pieniędzy, by wystarczyło na podróż. Musieli sprzedać wszystko, co mieli: meble, kryształy i inne nawet wtedy z ledwością zebrali na bilety. W polskiej mbasadzie Aneke i Bernard z małą Wandzią musieli załatwić paszporty. Zbliżał się maj 1947, miesiąc, w którym rodzina Komendera miała rozpocząć swoją podróż z wielkiego europejskiego miasta do małej polskiej wsi.
Podróż z Holandii do Polski trwała prawie pięćdziesiąt godzin, jechali pociągiem przez różne niemieckie miasteczka, potem przez Poznań, a następnie znów przez Niemcy, Czechy, aż wjechali do Polski. Aneke była przejęta, ale w sercu czuła rozpacz po opuszczeniu swojej ojczyzny. Komenderowie wysiedli na stacji PKP Katowice. Głodni i bez grosza przy duszy, poszli do punktu dla matki i dziecka. Mała Wanda dostała ciepłe mleko, a Aneke żur - pierwszą polską potrawę, którą zjadła w naszym kraju. Ale to nie był ten dobry domowy żur, Ani wspomina tę zupę nie najlepiej. Rodzina dotarła nareszcie do Imielina. Ale to nie był koniec podróży - musieli dojść do Pasieczki - prawdziwej polskiej wsi. I tam stał mały góralski domek, który czekał na Bernarda.
Rodzina Komedera radośnie przywitała Bernarda - do wieczora żartowali, śmiali się i wspominali. Aneke nic z tego nie rozumiała, bo nie znała języka polskiego, oprócz paru słów i hymnu Polski oraz pieśni "Nie rzucim ziemi...". Wieczorem Aneke z Wandzią siedziała w pokoju i płakała... Zrozumiała, że to nie jest wymarzone miejsce dla niej. W Holandii były piękne brukowane uliczki, mnóstwo sklepów, a w Polsce... polne drogi, wszędzie ciemno i żadnych sklepów w pobliżu. Niebawem Józef, brat Bernarda, wyznał mu, że nie dostanie tego domu, bo nie pracował przy jego budowie i nie ma praw do niego.
Aneke chciała wrócić z Bernardem do swojej ojczyzny, ale to niestety nie było możliwe, ponieważ nie mieli pieniędzy na podróż... 1947 rok. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. To pierwsze święta Aneke bez rodziców, poza domem rodzinnym. To trudny okres dla Ani, wspomnienia świątecznych spotkań powodują u niej płacz i smutek. Ania - bo tak zwracała się do niej rodzina Bernarda - poznaje polskie zwyczaje świąteczne, które bardzo się różnią od tych holenderskich. Bardzo cieszą ją przygotowania do wigilii i kolędy.
Ania wyznaje Bernardowi, że jest w ciąży i już na lato 48. roku będą wozić w wózku kolejne dziecko. Wszyscy są przeszczęśliwi z tej nowiny. Aneke na początku ciężko było na wsi, jednak szybko do tego przywykła i daje sobie radę z pracą w polu. W wolnym czasie w szybkim tempie uczy się języka polskiego.
Lato 1948
Rodzi się Maria - córka Joanny, bo takie imię Aneke wpisano w dowodzie po jakimś czasie mieszkania w Polsce. Tym samym musiała się zrzec obywatelstwa holenderskiego. Mijają kolejne miesiące spędzone w Imielinie na ciężkich pracach w polu i domu. Sierpień 1950 roku. Joasia rodzi trzecią córkę, Helenkę. Dwa lata później Wandzia rozpoczyna naukę w szkole podstawowej, a Aneke porozumiewa się już w języku polskim.
Kilka lat później cała rodzina przeprowadza się z Pasieczek (dzielnicy Imielina) do wynajmowanego mieszkania w mieście, a następnie do baraku, w którym mieszka przez kilka kolejnych lat.
1 maja 1959 roku. Wielkie święto Polaków, a jeszcze większe Bernarda, Asi i ich dzieci, ponieważ dowiadują się, że już wkrótce dostaną własne mieszkanie w mieście. Bernard, jako rzemieślnik, zapracował na to, by dostać nagrodę w Święto Pracy.
Cała rodzina raduje się, że wkrótce dostaną nowe mieszkanie... Joanna wraz ze swoimi dziećmi szykuje się do przeprowadzki do Tychów, bo właśnie tam będzie ich nowe miejsce zamieszkania. Bernard zaczyna remont, by zdążyć na narodziny kolejnego dziecka.
Mieszkanie znajduje się na tyskim osiedlu E, jednak w budynku występuje awaria i - jak się okazuje - robotnicy nie zdążą do grudnia, a wtedy właśnie urodzi się dziecko Asi. Dlatego Bernard stara się o inne mieszkanie. Udaje się - rodzina zamieszka na os. A. W grudniu 1959 roku rodzi się ich najmłodsza córka, Lucyna. Rodzina - według socjologów grupa pierwotna, która umożliwia rozpoczęcie procesu socjalizacji, uczestniczy we wszystkich aspektach życia codziennego.
Taką "regułkową" rodziną była ta, o której piszę, czyli rodzina Aneke i Bernarda. I to nie chwalenie się - ta rodzina mogłaby być wzorem dla innych... Wracając jednak do opowiadania - wspomnę, że skończyłem pisanie na roku 1959 roku. W tym roku jak wiecie dużo się wydarzyło: Ania wraz z rodziną wyprowadziła się do Tychów, urodziła im się kolejna córka... Ważne sprawy działy się też w Polsce i na świecie.
Mijają kolejne lata. Dzieci Ani i Bernarda zaczynają chodzić do szkół, poznają nowych ludzi. Czas biegnie nieubłaganie... 1967 rok. Rodzina Aneke wybiera się na dłuższy czas do Holandii, ma być to pierwsza wyprawa całej rodziny do ojczyzny Aneke. Jednak się nie udaje, ponieważ w tym czasie by przekroczyć granicę państwa, potrzebne były wizy. Bernard jej nie dostał, dlatego tylko Ania z Wandą i Lucynką wyjadą na kilka miesięcy do Holandii. Bernard zostaje z Helenką i Marysią w domu.
Zbliża się dzień, w którym na wielką wyprawę wyrusza Aneke z dziećmi. Wielka wyprawa? Może teraz dziwnie to brzmi, bo wsiadając do samochodu w Tychach, za 12 godzin jesteśmy w Hadze czy Amsterdamie. Ale wtedy to było bardziej skomplikowane - kilkadziesiąt godzin spędzonych w pociągu...
Joanna nie widziała swojej rodziny ponad 20 lat, Wanda ma 21 lat, a Lucynka prawie 8. Przybywają na miejsce, na stację kolejową w Hadze. Z niecierpliwością czekają na to aż ktoś z rodziny przyjedzie na dworzec kolejowy...
Okazuje się że pociąg którym przyjechała Aneke z córkami, był godzinę prędzej w Hadze niż zakładał rozkład. Ania poszła więc do punktu informacyjnego zadzwonić do sklepu warzywnego, który znajdował się blisko jej domu rodzinnego. Gdy tylko rodzina się dowiedziała, pojechała po Anię.
Minęło kilkanaście minut i na dworzec przybył ojciec Ani z jej bratem. Jadąc do domu, w którym się wychowała, Ania przeżywała każdą miniętą uliczkę i cieszyła się, że po tylu latach może odwiedzić swój kraj. W drodze spotykali samochód, który prowadził mąż Canji, siostry Ani. Na światłach siostry podały sobie ręce przez okno samochodowe. Dotarli wreszcie do domu, a tam cała rodzina i znajomi powitali Anię z rodziną.
W czasie pobytu Aneke z dziećmi podróżowała po całej swojej ojczyźnie, spotkała się z rodziną, pokazała Lucynce i Wandzie najładniejsze miejsca w Holandii. Lucyna i Wanda przeżyły szok, widząc wielkie miasto, dużo świateł i "ruchome schody" w sklepach. Ania spotkała się też z Ingrid - przyjaciółką z dzieciństwa.
Lata 70.
Minął jakiś czas i Ania, tym razem z Helenką i Lucynką, ponownie wyjeżdża do Holandii, na wakacje niestety, tym razem również bez Bernarda.
Bernard spędza dużo czasu, majsterkując i malując piękne obrazy, pracuje malując mieszkania i tak zarabia, by utrzymać rodzinę.
W 1971 roku w sierpniu Maria wychodzi za mąż za Stefana, a Helenka w październiku za Janusza. Cała rodzina bawi się na weselach dwóch córek Ani i Bernarda...
Ania zdaje sobie sprawę, że ich córki są dorosłe i wkraczają na nową drogę życia. W marcu 1972 roku Helenka rodzi pierwsze dziecko - Izabelkę. Bernard i Ania zostają dziadkami, długo nie muszą czekać na drugą wnuczku. W maju rodzi się Iwonka.
Nadchodzi kolejny rok (1974) szczęścia dla babci Asi i dziadka Bernarda - Marysia, ich córka, rodzi kolejne dziecko, Justynkę.
Radość rozpiera dziadków, wręcz dosłownie. Bernard tworzy coraz więcej pięknych rzeczy, są to obrazy czy świeczniki, jest zdolnym rzemieślnikiem i ludzie darzą go wielkim szacunkiem, ale nadal maluje mieszkania, by zdobywać pieniądze na zapewnienie rodzinie dobrobytu.
Pamiętajcie, że nie samym szczęściem człowiek żyje... Bernard zaczyna chorować na serce, cała rodzina jest w wielkim smutku, że ten pełen radości człowiek będzie musiał ograniczyć swoją pracę i bardziej o siebie dbać. On jednak postanowił dalej pracować i tworzyć, rodzina martwi się, by Bernard się nie przepracował.
16 lutego 1977 roku
Miało być tak pięknie... Ania wraz ze swoją osiemnastoletnią córką wybierają się na zakupy do Mikołowa, wcześnie rano przygotowują już obiad, zupę pieczarkową na specjalne życzenie Bernarda. Ania z Lucyną są w Mikołowie, a Bernard wybiera się na osiedle B do zakładu, w którym pracuje jego kolega po materiały do tworzenia kolejnych drobiazgów. Bernard dostaje zawału i umiera.
Ania nic o tym nie wie. Wraca z Lucyną do domu i rozpakowują zakupy, szykują się do obiadu. Lucyna wychodzi do pracy na drugą zmianę. Do drzwi puka sąsiadka, która dowiedziała się o śmierci męża Aneke. Aneke nie może w to uwierzyć, pogrąża się w smutku i płacze, idzie szybko do sklepu, w którym pracuje Lucyna, by jej powiedzieć o tym, co się stało.
Cała rodzina jest pogrążona w żałobie po utracie Bernarda - człowieka uczciwego, dobrego ojca i męża. Chrześcijanie wierzą bowiem, iż życie daje Bóg i tylko Bóg ma prawo je odebrać. Dlatego, choć umieranie człowieka jest dla jego rodziny i znajomych faktem bolesnym i trudnym do pogodzenia, zachowują oni wiarę w to, że śmierć ciała nie oznacza śmierci duszy i jest dopiero początkiem nowego, niebieskiego życia...
W oczach umiera światło, słuch słabnie. Po powrocie do źródła. Nie będzie miało znaczenia: Dziś, jutro... Pogrzeb odbył się dwa dni po śmierci, z trudem było zrozumieć jego śmierć, umarł tak młodo. Marzył, by mieć wnuka, bardzo się cieszył z tego, że ma trzy wnuczki... Niecały miesiąc po śmierci Bernarda, Helena rodzi syna! Tomek, bo tak właśnie nazywa się syn Helenki i Janusza, miał być wielką niespodzianką dla Bernarda. Pierwszy wnukiem, którego się nie doczekał... Choć rodzina nadal jest w żałobie, 30 lipca 1977 roku Wanda wychodzi za mąż za Eugeniusza.
W latach 70. również umarli rodzice Bernarda, a w 1976 roku umarła Jacoba - matka Ani.
Aneke wysyła kartę urodzinową dla swojego ojca, który w tym roku miał obchodzić 80 lat, po kilku tygodniach zwrócono kartę z informacją, że adresat nie żyje już od 2 lat. Ania była wtedy załamana, straciła męża i oboje rodziców.
Życie toczy się dalej...
W 1981 roku rodzi się Marta, córka Wandy i Eugeniusza. Cztery lata póżniej w kwietniu Lucyna i Henryk biorą ślub, a w pażdzierniku rodzi im się córeczka Dorotka. Rodzina na razie nie ma własnego mieszkania, więc mieszkać będą u Aneke dopóki nie dostaną od miasta własnego.
W 1988 roku w styczniu rodzi się Marzenka, córka Marii i Stefana, a w lutym rodzi się Marcinek syn Lucyny i Henryka.
Ania radosna, bo ma już dużą gromadkę wnuków, smutno jej jest, że tego momentu nie doczekał się jej mąż Bernard. Rok później Aneke poznaje Holenderkę Rit, która jeździła do kuzynki Bernarda - Pauli, w ramach wymiany polsko-holenderskich dzieci jako opiekun. Kolejnego razu z Rit tym samym autokarem przyjeżdza John, który był pilotem wycieczek, rozmawiał z Rit, a ona powiedziała mu, że w Tychach na Śląsku mieszka Holenderka.
31 Lipca 1990 - Paula, kuzynka Bernarda przyjeżdza z Rit do Aneke na urodziny, i mówi jej, że ma dla niej niespodziankę. Niespodzianką tą był John. Był on wtedy młodym chłopcem, ale swoją dobrocią i wielkim humorem "zaraził" całą rodzinę. John często bywał u Ani, i za każdym razem lepiej mówił po Polsku.
Boże Narodzenie 1990. Ania na święta jedzie do Holandii wspólnie z wnuczka Iwonką. Odwiedzają rodzinę i spędzają święta i nowy rok wspólnie ze znajomymi Aneke.
Polska 1991 - we wrześniu rodzi się Paulinka najmłodsza córka Lucyny i Henryka. Ania choruje, leżała w szpitalu na serce w czasie gdy urodziła się najmłodsza wnuczka Paulinka. Dzięki John'owi Ania ma bliższy kontakt z ojczyzną poprzez kontakty z mieszkańcami Holandii:
Ela, Rob, Corr, Trus, Wim, Rit, Henk, Corry, to najbliżsi przyjaciele Ani.
1992 - Lucyna wraz z rodziną wyprowadza się niedaleko Ani, jest smutna, bo jej mieszkanie tętniło życiem, a teraz zostaje sama. Jednak w grudniu do Ani wprowadza się wnuczka Iwonka.
17 kwietnia Iwona wychodzi za mąż za Arkadiusza. W 1994 roku umiera brat Aneke, Peter.
Rok później Iwonka rodzi Dawidka, pierwszego prawnuka Asi. Pół roku po narodznach Dawidka, Iwonka wraz z rodziną wyprowadza się na własne mieszkanie. Aneke znów zostaje sama, ale codziennie odwiedza ją córka Lucyna i wnuki Dorotka, Marcinek, Paulinka. We wrześniu Ania i jej córka Lucyna z dziećmi idą na spacer, podczas spaceru Lucyna widzi samochód z holenderskim rejstracjami i wychodzi z niego jakaś rodzina, namawia swą mamę by podeszła i się przywitała z nimi. Okazało się, że są to weseli ludzie i ucieszyli się, że Ania się do nich odezwała. Dzięki tej znajomości w 1999 roku w ramach wyjazdu dzieci do Holandii, wnuczka Ani - Dorotka wyjeżdza tam na wakacje. Aneke coraz gorzej chodzi, porzez zwyrodnienie kolana i biodra.
2000 rok - nadchodzi nowe tysiąclecie, i mnóstwo wydarzeń w rodzinie Ani. W kwietniu przed Świętami Wielkanocnymi po ciężkiej chorobie umiera mąż Marii, Stefan. Rodzina jest pogrążona w smutku, po utracie Stefana, człowieka pogodnego i uczciwego. We wrześniu najstarsza wnuczka Ani, Izabela córka Heleny wychodzi za mąż za Łukasza.
Październik - John wraz z przyjaciółmi Ellą i Robem robią niespodziankę Ani i Lucynie.
Zapraszają je do Holandii. To raczej ostatnia podróż Ani do jej Ojczyzny. Aneke spotyka się tam z najbliższymi przyjaciółmi i siostrą Canją, żałowała tylko, że nie mogła spotkać sie ze swoją drugą siostrą, Betsy ponieważ straciła z nią kontakt i nie znała nawet jej adresu, nie miała nawet pojęcia czy Betsi żyje. Ania coraz bardziej choruje, na serce, cukrzycę i inne choroby przede wszystkim cierpi na bóle nóg. 5 Lutego 2002 roku Izabela, córka Heleny rodzi syna Mikołaja.
W 2002 roku John zaoferował pomoc Ani, w poszukiwaniu jej siostry Betsy. Po kilku dniach buszowania w internecie znajduje czterdzieści numerów telefonów, które zgadzały się z danymi Betsy. Dzwonił cały wieczór i nagle dodzwonił się do Betsy! Okazało się, że Betsy mieszka 100 km, od rodzinnego domu w Hadze. Późnym wieczorem Betsy zadzwoniła do Aneke i długo rozmawiały. 27 lipca Betsy wraz z córką zięciem i dwoma wnuczkami przyjeżdza do Polski.
Wielkie spotkanie po 30 latach, jest pierwsza wizyta kogoś z rodziny Ani w Polsce. Po koniec wizyty Betsy organizuje wielkie spotkanie w restauracji, zjeżdza cała rodzina i wszyscy dobrze się bawią.
23 Lipca 2005 - Wnuk Aneke, Tomek żeni się z Justyną.
13 Października 2005 - Rodzi się Wiktor syn Marty. W 2007 roku Obchodzone są hucznie 80. urodziny Aneke cała rodzina spotyka się, przyjeżdzają również Ella i Rob oraz chrześnica Anieke, której Ania nie widziała już kilka lat. We wrześniu 2007 roku Dorota wnuczka Ani, wraz ze swoim chłopakiem Michałem na stałe wyjeżdzają do Holandii, do ojczyzny swojej babci. W 2008 roku Betsy dzięki wnuczce Ani, Dorocie po raz kolejny przyjeżdza do Polski. Dzięki temu, że Dorota mieszka teraz w Holandii, wnuki Paulina i Marcin kilkakrotnie byli już w ojczyźnie swojej babci, w Holandii po raz kolejny była też Lucyna wraz z mężem jak i Helenka wraz ze synem i synową.
Historia toczy się dalej...
Napisał: Marcin Szyja
Na podstawie opowiadań Joanny Komendera (Dudink) |
_________________ Marcin.pl |
|