Przesunięty przez: Gochna H Nie Gru 30, 2012 8:19 pm |
Paskudne G czyli moje zmagania z holenderskim |
Autor |
Wiadomość |
kaatje33
Poczatkujacy
Dołączył: 28 Sty 2007 Posty: 5
|
Wysłany: Nie Sty 28, 2007 4:57 pm Paskudne G czyli moje zmagania z holenderskim
|
|
|
Przyjechalam po raz pierwszy do Holandii 4 lata temu. Holenderski to byla dla mnie czarna magia (cos jak teraz finski) Bog czuwal, ze uczylam sie w szkole pilnie niemieckiego. Holendrzy to co prawda poligloci, ale wlasciwie wiekszosc z nich mowi raczej lepiej po angielsku, niz po niemiecku (moj Paul nauczyl sie na szczescie obu) Mlodziez uczy sie zdecydowanie chetniej angielskiego. Starsi Holendrzy nie darza zbytnia miloscia wschodnich sasiadow, bo w czasie II wojny swiatowej Niemcy konfiskowali im rowery i radia. A Holender bez roweru to jak kowboj bez konia. Niektorzy zapobiegliwsi ryzykowali i ukrywali rowery po stodolach a radia po strychach. Potem mogli sluchac ukradkiem, tak jak my w stanie wojennym Radia Wolna Europa, co sie w swiecie bozym dzieje. Stad te holendersko niemieckie animozje. Do dzisiaj. Holendrzy sa pamietliwi, ale nie zlosliwi. Tyle przeciez mieszka tu narodowosci! Najwiecej jest Turkow i Marokanow. Holender przyzwyczajony, ze na ulicy czy w sklepie czasem jakis nieborak probuje cos wydukac w ich ojczystym jezyku. Z mniejszym lub wiekszym sukcesem... Ja, jak mowilam, zaczynalam z sprechen sie deutsch? Sprechen, sprechen ale ein bisschien. Z tym, ze ich ein bisschien bylo troche mniej, niz moje. Dlatego moim patentem na porozumiewanie sie stal sie jezyk migowy. Co Polak nie wypowie to pokaze! Dzialalo. A ze jestesmy tez narodem pomyslowym, dzialalo podwojnie. Jak szukalam w Amsterdamie Muzeum van Gogha, to rysowalam na strippenkaart ( bilety KM) sloneczniki, bo mi nazwisko van Gogh wylecialo z glowy, a jak muzeum Madame Tussaud, to odgrywalam figure woskowa. Z Madame zreszta nie problem, wystarczy od centraal staation caly czas isc prosto i samo sie napatoczy. Ktoz to jednak wtedy wiedzial... Potem wymyslilam sobie, o naiwnosci, ze jak mnie beda cos pytac to na wszelki wypadek, cz rozumiem czy nie, bede odpowiadac-ja. Ja, ja, ze tez niebo widzialo i nie grzmialo! Nad moja glupota, rzecz jasna. Szybko sie jednak przekonalam, ze to slepa uliczka, bo jak sie mnie na przyklad w piekarni pytali, czy chce cos jeszcze (alles nog iets?) to ja pokumawszy, ze alles znaczy wszystko, mowilam, ze tak. I czekalam. Sprzedawczyni tez czekala. I tak sobie stalysmy, jak te barany naprzeciw siebie, dopoki jakis czlek sie nie zlitowal i mnie nie natchnal o co biega. Po polsku krzyknal- chcesz cos jeszcze dziewczyno!? Ja odetchnelam, ze w koncu slysze jakis cywilizowany jezyk... Znudzily mi sie w koncu te wyprawy krzyzackie przez sklepy i ograniczone kontakty towarzyskie i postanowilam wziasc sie ostro za nauke. Na prywatny kurs nie bylo mnie stac, a na bezplatny w gemeentehuis (urzad gminy) sie nie kwalifikowalam, bo nie mialam jeszcze pozwolenia na pobyt. Przykazalam wiec Paulowi, ze ma mowic odtad do mnie tylko po holendersku, czy rozumiem, czy nie, wsio rawno. Jak skocze na gleboka wode, to i plywac sie naucze. No albo utone... Jakos poplynelam. Poczatki byly smieszne, bo mowilam niemiecko- holenderskim. Jak nie znalam holenderskiego slowa, zastepowalam je niemieckim i wychodzilo z tego; Wat wil je essen? albo, Wohin gaan wij heute? Paul mial ubaw, ale nikt sie ze mnie nie smial. To dodalo mi animuszu... Potem skoczylam duzo naprzod, bo odkrylam, ile moze dac ogladanie TV. Holendrzy nie dubbinguja filmow, ani nie maja lektorow ( Paul do dzis nie pojmuje, jak kobieca kwestie moze czytac facet, jak u nas ) Kazdy obcojezyczny film w Holandii ma napisy, tak jak u nas w kinie. Najwiecej nauczylam sie z Mody na sukces. Gdybym wybrala Dume i uprzedzenie, to do dzisiaj mowilabym po niemiecku. Moda, jak wiecie, wysokimi lotami dialogow nie grzeszy, totez kumalam wszystko. A czego nie, zapisywalam w zeszycie i szukalam potem w slowniku. Do dzis jestem wdzieczna Brooke i Ridge, bo wieeele sie od nich nauczylam :}}}}} Dzis mowie, jak mowie. Pomaga mi bezplatnie emerytowany nauczyciel, Holender. Nie chwali mnie jednak o nie. Mowi, ze moj akcent jest verschrikkelijk, czyli okropny. No i to ich G!!!! nie do wymowienia! U nich to harczace H. No i podwojne uu nie umiem i ee... Eh, szkoda gadac... Litwo, ojczyzno moja...dobrze, zes nie holenderska!
Wiecej wesolych historyjek?
ZAPRASZAM DO ODWIEDZENIA MOJEGO BLOGA
www.ermelo.blog.onet.pl
|
|
|
|
|
nollewska
Gaduła nad gadułami :-)
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 24 Sie 2006 Posty: 547 Skąd: Veghel/Torrevieja
|
Wysłany: Nie Sty 28, 2007 6:27 pm
|
|
|
Gratuluje, swietnie piszesz!!!
Zachecona Twoim postem ocenilam Twoj blog. Jest naprawde swietny i mam nadzieje, ze wygrasz. Pozdrawiam. |
_________________ Nollewska
www.kancelariabean.com
Kancelaria Podatkowa On-line |
|
|
|
|
Misia
Poczatkujacy
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 15 Skąd: POLSKA
|
Wysłany: Nie Sty 28, 2007 11:41 pm
|
|
|
Moje gratulacjie, moze holenderski u ciebie nie jest zbyt dobry, ale polot w pisaniu po polsku to Ty KOBIETO masz na pewno.....Ubawilas mnie tymi opowiastkami i ilez mi one przypominają.... Ja podobnie, jak Ty kiedys, sprecham, macham, krece sie i wiecej szare komórki sie musza napracować niż usteczka na otwierac.... Jednym slowem słuch, smak,wech, wyobraznia i spryt jest moimi sprzymierzecami, a wrogiem nr 1 - mowa... Pozdrowionka |
|
|
|
|
kaatje33
Poczatkujacy
Dołączył: 28 Sty 2007 Posty: 5
|
Wysłany: Nie Sty 28, 2007 11:58 pm
|
|
|
Dziekuje Ci bardzo za mile slowa, pozdrawiam serdecznie |
|
|
|
|
yokasta
Poczatkujacy
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 26 Skąd: Leiden
|
Wysłany: Pon Sty 29, 2007 11:17 am
|
|
|
Aga- z przyjemnoscia oddalam glos na Twojego bloga!!! Swietnie sie czyta!Masz niezaprzeczlny talent kobieto!!!!!!!!!!!
pisz!pisz i jeszcze raz pisz!!!
pozdrawiam cieplo!!! i gratuluje coreczki ! |
|
|
|
|
kaatje33
Poczatkujacy
Dołączył: 28 Sty 2007 Posty: 5
|
Wysłany: Pon Sty 29, 2007 8:07 pm
|
|
|
Yokasta, dziekuje Ci serdecznie:-) A Zosiunka to moja siostrzeniczka, ja sama nie mam dziecka;-)) |
|
|
|
|
yokasta
Poczatkujacy
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 26 Skąd: Leiden
|
Wysłany: Pon Sty 29, 2007 8:15 pm
|
|
|
oops a tak wam pieknie razem
ze mna to tak zawsze- co nie doczytam to zmysle
buziaki |
|
|
|
|
imikl
Poczatkujacy
Dołączyła: 16 Sie 2006 Posty: 48 Skąd: Den Haag
|
Wysłany: Pią Lut 16, 2007 3:55 pm
|
|
|
swietny blog kaatjie juz jestem stalym czytelnikiem |
_________________ Im bardziej poznaje ludzi, tym bardziej kocham zwierzeta |
|
|
|
|
imikl
Poczatkujacy
Dołączyła: 16 Sie 2006 Posty: 48 Skąd: Den Haag
|
Wysłany: Pią Lut 16, 2007 3:57 pm
|
|
|
przez twoj blog poznalam historie milenki ty pewnie napialabys to lepiej, ale i tak polecam http://roos.webpark.pl/ |
_________________ Im bardziej poznaje ludzi, tym bardziej kocham zwierzeta |
|
|
|
|
AnkaL
Poczatkujacy
Dołączyła: 17 Wrz 2007 Posty: 49 Skąd: Oldenzaal
|
Wysłany: Czw Wrz 20, 2007 12:30 pm do kaatje33
|
|
|
Bede czytac Twoj blog, i trafilas w sedno z opisem makabry nauki holenderskiego. Pomysl, zeby mowic tylko po holendersku jest bardzo dobry. Moze sprobuje w domu, chociaz juz sie boje. To chyba pierwszy raz w moim dlugim zyciu, kiedy przekonalam sie, ze jezyk polski ma w sobie sporo niezaprzeczalnego uroku.. Ech, mozna powiedziec Katarzyna, Kaska, Kasienka, Kasiunia.. itp. itd. a tu? Niektore imiona kobiece sa takie same jak meskie, zgroza. Jedyna forma "spieszczenia" to skrot, jak zamiast Anna - An. )) Margaret - Mar. Nasz maly piesek ma na imie Wtorek, wiec moj Holender mowi czasem do niego Wtor. )) |
|
|
|
|
mroweczka
Gaduła
Pomogła: 2 razy Wiek: 38 Dołączyła: 18 Cze 2007 Posty: 192 Skąd: Loenen aan de Vecht
|
Wysłany: Czw Wrz 20, 2007 2:28 pm
|
|
|
Usmialam sie |
_________________ You can't stop me
You can't break me
You can't reach me
You can't see me
You can try all you can
But you'll never defeat me! |
|
|
|
|
|
|